Jak chorują faceci?
Wyjątkowo marudny, stawia się w centrum uwagi, domaga się opieki, dramatyzuje – taki obraz chorujących mężczyzn mają w głowie kobiety. Przesadzają? Niekoniecznie, bo naukowe dowody potwierdzają, że faceci w czasie choroby faktycznie cierpią bardziej niż przedstawicielki płci pięknej.
Różnice w sposobie traktowania swojego zdrowia przez kobiety i mężczyzn ukazał raport „Style zdrowia Polek i Polaków”. Wynika z niego, że panie częściej łączą u nas pojęcie zdrowia z ciałem, panowie – z psychiką. Mężczyźni czują się zdrowi, gdy dopisuje im dobre samopoczucie. Eksperci zwracają uwagę, że to dowód na odmienne reakcje kobiet i mężczyzn na sygnały wysyłane przez ich organizm. Badania pokazują, że panie lepiej wsłuchują się w potrzeby swojego ciała, zwracają uwagę na detale, co pozwala im dostrzegać więcej objawów choroby. Efekt? Częstsze wizyty u lekarzy i rzadsza hospitalizacja.
Z drugiej strony fakt, że mężczyźni widzą mniej oznak choroby pozwala im z większym spokojem podchodzić do życia, cieszyć się lepszym nastrojem – a to czynniki, które pomagają w walce z różnymi przypadłościami. Naukowcy z University of Auckland w Nowej Zelandii i z Instytutu Psychiatrii londyńskiego King’s College doszli do wniosku, że to, co sądzimy na temat naszych dolegliwości, może być bardziej przydatne w prognozowaniu wyzdrowienia niż poziom stresu czy wsparcie ze strony bliskich i znajomych.
Przeziębienie – czas na testament?
Są jednak momenty, gdy dobry humor nie pomaga nawet mężczyznom. O jednym z nich powiedziała w swojej audycji na antenie radiowej Czwórki Martyna Ogonek: „Na termometrze 36,7 stopni, a on zaczyna spisywać testament. Jest mistrzem dramaturgii, próba sięgnięcia po pilota może skończyć się tragicznie”. Gorączka, katar, kaszel i ból głowy sprawiają bowiem, że twardzi z pozoru faceci są rozkładani na łopatki. Dosłownie – kładą się do łóżka, pełni cierpienia i nadziei, że opiekuńcza kobieta wie doskonale, jak poradzić sobie ze ścinającą z nóg infekcją. Wierzą, że ich rodzinna ambasadorka zdrowia poda im do łóżka gorącą herbatę z miodem, przygotuje chłodzący okład. Podpowie, jakie leki najszybciej zadziałają w walce z chorobą, wytłumaczy, co przyjmować na bolącą głowę, co na gardło, jak szybko pozbyć się zapchanego nosa. I choć opiekująca się przeziębionym facetem kobieta może z ironią podchodzić do jego postawy, są dowody na to, że chory mężczyzna gorzej znosi zdrowotne problemy i dużo silniej odczuwa objawy choroby w stosunku do płci pięknej.
To nie przesada, to wina… krwi
Problem wzięli pod lupę naukowcy z Queen Mary University w Londynie. Ustalili, że męski układ odpornościowy jest w walce z chorobą mniej skuteczny. W brytyjskim dzienniku „Daily Mail” opisano przeprowadzony przez badaczy z Wysp eksperyment, w którym myszy infekowano różnymi wirusami, m.in. wirusem grypy. Co się okazało? Że podczas infekcji w krwi samic jest dwa razy więcej leukocytów – białych krwinek, które są pierwszą linią obrony przed chorobą. Co więcej, krwinki samic były efektywniejsze i szybciej zwalczały chorobotwórcze drobnoustroje. Zdaniem naukowców eksperyment na gryzoniach ma przełożenie na ludzki organizm. Z tej perspektywy dużo bardziej zrozumiały może wydawać się widok cierpiącego mężczyzny i opiekującej się nim kobiety, która w podświadomości myśli sobie: „Ja w takiej sytuacji doszłam do siebie w łatwiejszy i szybszy sposób”. Ironizując, może nie mieć świadomości, że za jej dobrą kondycją nie stoi siła charakteru (choć dobre nastawienie to również skuteczne lekarstwo w walce z chorobą), tylko siła damskich leukocytów.